Niusy ;)

TRANSLATE THIS BLOG!


wtorek, 17 listopada 2009

Windows nie do umycia

Witajcie. Tu Wasza wierna i niezłomna reporterka Małgorzata. Dzisiaj cudem udało mi się uciec śmierci! Wszystko to za sprawą windows'ów. Nie, nie okien - okna to my mamy w Polsce.
Jako, że w Anglii święta trwają pełną parą (reklamy, świąteczna muzyka w radio, pięknie ustrojone supermarkety i (o zgrozo!) co niektóre domy.
Wracając jednak do window'sów. Idą święta, więc przydało by się je umyć - jak polska tradycja nakazuje ;)

Wzięłam więc Metro w jedną dłoń, płyn do mycia szyb i ruszyłam hardo do dzieła. No i tu napotykam problem. Okienka od wewnątrz już lśnią, ale... co z zewnętrzną stroną?! Jak i nie można być "prawie w ciąży" tak i nie można zostawić windows'ów prawie umytych! Ale co tu zrobić kiedy owe windows'y otwierają się na zewnątrz i nie sposób do nich dotrzeć?
Owszem, mieszkając na parterze, i to jeszcze niskim parterze można po prostu wyjść na zewnątrz. Mieszkając na  piętrze można sięgnąć drabiną, o ile ktoś ją oczywiście posiada.
Co jednak zrobić kiedy mieszka się na w wieżowcu, albo mając pod oknem spadzisty daszek? Można albo siąść i płakać, albo być Małgorzatą ;)
Rozsiadłam się wygodnie z pozycji pół na pół między domem a ogrodem. Pokonując ból powodowany wbijającymi się metalowymi częściami okna w wiadomą część ciała zabrałam się do roboty. Z zapałem ścierałam wszelkie ptasie niespodzianki (jak one to zrobiły?!) jak i również zwyczajne okienne brudy. Oczywiście nie wszystko było takie kolorowe i cukierkowe. Parę razy straciłam równowagę i balansowałam w najlepsze na ramie okiennej. Na szczęście moje diabły były blisko gotowe do pomocy. Tak więc jestem tu teraz i mogę wypełniać swój reporterski obowiązek.
Trzymajcie się ramy!