Niusy ;)

TRANSLATE THIS BLOG!


sobota, 13 czerwca 2009

Dni Morza nad rzeką? Tylko w Szczecinie

Dni Morza.
Pan prezydent zbytnio się nie popisał. Może to przez wszechogarniający kryzys? Chociaż w sumie... jaki kryzys? W Polsce jest super! Kryzysu nie ma, firmy nie upadają! Bezrobocie? A co to?

Zagłębiłam się dzisiaj w rozległe korytarze mojej pamięci. Od dawien dawna, albo jeszcze i dawniej niż dawno zaszczycam swoją osobą imprezę, zwaną hucznie Dniami Morza. Z przerażeniem stwierdzam, że z roku na rok stąpam po coraz cieńszym gruncie. Co to oznacza? Że Dni Morza niedługo utoną na samym dnie.
Czego ja więcej oczekiwałam? Przecież statki były! Piękne, a i owszem, ale...
Ale nie było już tej atmosfery, jaka panowała dawniej. Pirata napotkałam tylko jednego i nawet nie machał hakiem... Mało tego! Machał kuflem piwa (góra - gul gul - dół - góra - gul gul - dół).
Nikt się nie przepychał, nikt mnie nie podeptał. Doda nie przekazała znaku pokoju, nikt nie podniósł mnie na duchu, jak zwykła to robić Mandaryna ('Jesteście zajebiści!'). Nie sturlałam się z też z Wałów.
Ludzie zrobili się jacyś smutni... Nikt nie tańczy, nikt nie śpiewa... Jeden gostek próbował się nawet powiesić, co możecie zobaczyć na jednym ze zdjęć. Za dużo! Stanowczo za dużo wody w tym piwie!
Ok, wyżaliłam się. Teraz czas na zdjęcia.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz