Niusy ;)

TRANSLATE THIS BLOG!


środa, 27 maja 2009

Klęski, tragedie i katastrofy...

czyli z igły widły i wigły z idły.
Od kilku dni trwam w oczekiwaniu na nadchodzącą, siejącą śmierć i spustoszenie burzę. W telewizji, radiu i internecie "reklamowana" jest co najmniej jako burza stulecia. Porwana wiatrem wszechogarniającej paniki zabiłam okna deskami, spisałam testament i czekam na koniec końców. Tymczasem nic nie nadchodzi. Kwiaty kwitną, wiaterek powiewa nadzwyczaj delikatnie, deszcz kapie jakby chciał, a nie mógł. Burzy ni widu, ni słychu.
I tu nasuwają się jakże istotne pytania. Po cholerę straszyć i psuć ludziom nerwy wyolbrzymionymi informacjami? Po kiego diabła siać zamęt? Tylko po to, żeby móc coś napisać, powiedzieć? Zapełnić czymś lukę w wiadomościach i biznes dalej się kręcił?
Zastanawiam się, czy teraz wszystkie hotele socjalne zaczną magicznie płonąć? Czy kaszlące świnie zawładną światem? Ludzie, takie rzeczy się zdarzają i to nie tylko w Erze.

1 komentarz:

  1. no to teraz :D ciekawe czy uda się Tobie wyjść z tego zabezpieczonego mieszkanka na dwór? czy jednak dosyłać będzie trzeba po przez internet dobra potrzebne do przeżycia do czau kiedy nadejda służby ratownicze by Cię ... odbić :D.

    no nie tylko w Erze :)

    OdpowiedzUsuń